piątek, 27 czerwca 2014

"Głowatkomania" na Sanie!

Piotr Zieleniak i jego okazała głowatka
Czwarty puchar, bieszczadzkiej królowej Sanu obfitował w wielkie emocje no i oczywiście w tytułowe głowacice. Ale zacznijmy od początku. Sympatycy wędkarstwa i połowu największej z ryb łososiowatych zamieszkującej wody słodkowodne, zwanej często: łososiem dunajskim, tajmieniem, głowatką, miedzianooką, bieszczadzką królową czyli po prostu głowacicą, rokrocznie spotykają się na zawodach towarzyskich rozgrywanych na Sanie w okolicach Zagórza i Leska. Jest to ryba, która nie tylko rozpala wszystkie zmysły wędkarskie, ale również jest dla wędkarza najważniejszym trofeum, jest to ryba dysponująca ogromną siłą, niezwykle chimeryczna i tajemnicza, jest to ryba nie dla każdego wędkarza.
Złowić tą rybę, to tak jakby, znaleźć się w ekskluzywnym biznesowym klubie. To dla łowcy olbrzymia nobilitacja i szacunek innych wędkarzy. Głowacica może żerować rano, w południe przy 35 oC, w śniegu, deszczu i o zmierzchu. Jest absolutnie nieprzewidywalna, drapieżnik szczytowy - doskonały. Złowienie tej ryby jest wynagrodzeniem trudów i cierpliwości. Latami wędkarze przemierzają wody górskie w poszukiwaniu tego drapieżnika i można nie spotkać się z okazem tego gatunku. Równie dobrze przy sprzyjającym szczęściu branie może nastąpić w każdym momencie naszej pstrągowej wyprawy i tylko od umiejętności łowcy, jak i jego doświadczenia zależy czy hol będzie udany.
Tegoroczny puchar zgromadził ok. 50 uczestników, w tym wędkarzy z Ukrainy i Szwajcarii. Już na dwa dni przed rozpoczęciem imprezy pierwsi zawodnicy już rozpoczęli rozpoznawanie łowisk. Dzięki zaangażowaniu władz PZW Okręgu Krośnieńskiego organizatorzy zarybili rzekę trzema głowacicami o łącznej wadze 17 kg.W czwartkowe, świąteczne i upalne popołudnie 19 czerwca wyruszam do Rzeszowa na lotnisko po przyjaciół ze Szwajcarii. W trakcie podróży do Rzeszowa otrzymuję telefoniczną informację, że w okolicach Leska została złowiona przez kolegę Remigiusza Lentnera ze Skierniewic głowacica na 73 cm. Ryba wraca na wolność! Ależ to wspaniałe, móc złowić ją ponownie! Zawody zapowiadają się więc na bardzo emocjonująco. Opowiadam Szwajcarom o tych cudownych rybach zamieszkujących San, słuchają z zaciekawieniem i niedowierzaniem. Następnego dnia łowimy na łowisku specjalnym, ok. godz. 17 na ich oczach kol. Piotr Zieleniak z Lublina łowi na nimfę głowacicę mierzącą 121 cm. Uff!!! W oczach naszych gości widzę podziw i szacunek, cóż za wspaniała ryba, drapieżnik absolutny. Jest potężna i dostojna, prawdziwa władczyni sanowych bań. Po krótkiej sesji zdjęciowej, jakby miała już dość, zamiata ogonem i dostojnie odpływa w toń, pośród skalistych raf i głazów. Łowca, przy asyście kol. Jacka Krawczyka z Zagórza, bardzo sprawnie wyholował rybę, wszystko to trwało ok. 7 min. To bardzo ważne, aby tych wspaniałych ryb nie męczyć zbyt długim holem, gdyż głowacice holowane ponad kwadrans walczą do końca i często padają ze zmęczenia i stresu. W tym samym czasie na drugim zakręcie w Lesku zostaje złowiona głowatka mierząca ok. 113 cm również na wędkę muchową. Niestety ta ryba ma mniej szczęścia i nie wraca już do swojej bani.
Piękna sobota 22 czerwca. Jest ciepło, niebo przesłonięte deszczowymi chmurami, zza których przebijają się od czasu do czasu strumyki słonecznego ciepła. W końcu wybiła godzina zawodów. Sędzia główny kol. Janusz Skóra sprawnie przeprowadził odprawę i zawodnicy o godz. 4:30 żwawo wyruszyli na łowisko zabierając ze sobą spinningi i muchówki. Wszyscy wiedzą, że głowatki są i żerują. Wędkarze w ciszy i skupieniu zbliżają się do łowisk w Zagórzu, Sobieniu i Lesku. Koledzy „Złoty” (Robert Złociński) i Kamil Skowroński  "pod zamkiem" spostrzegają spławiającą się głowacicę, ostrożnie kładą nimfy raz, drugi i gdy są przekonani, że branie nastąpi lada moment, nagle cały spektakl przerywa żerujący bóbr. Spłoszona ryba siada na dnie i znika na całe długie godziny. Przyroda ma swoje prawa i zawsze należy je uszanować. W Zagórzu-Dolinie jednemu z łowców głowacic ryba ściga woblera aż pod nogi, następnie zamiatając ogonem znika w toni. Pod skałą kol. Jacek Krawczyk również namierza spławiającą się rybę i podaje jej pod nos atrakcyjną jętkę. Jednak liczba wędkarzy, którzy ruszyli za Jackiem, wywołuje hałas i płoszy rybę, która umyka w badunię. Pozostali koledzy łowią dorodne pstrągi potokowe, lipienie i pstrągi tęczowe. Widać, że gospodarz łowiska Polski Związek Wędkarski – Okręg Krośnieński, a w szczególności Dyrektor Piotr Konieczny, który z pasją i zaangażowaniem pełni swoją służbę, bardzo dobrze dba o te wody. Po długich chwilach oczekiwania na kiju „Złotego” melduje się 3 kilowa głowacica, radość jest ogromna, a ryba szybko wraca do wody. Nie jest to jego pierwsza głowatka i na pewno nie ostatnia. Robert wygrał puchar przed dwoma laty łowiąc ponad 3 kilowego pstrąga potokowego. Popołudnie spędzamy na konferencji słuchając referatów dr. Pawła Oglęckiego z SGGW, Komendanta Państwowej Straży Rybackiej w Rzeszowie Ireny Gierus i Przewodniczącego Komisji Rewizyjnej Bieszczadzkiego Okręgu LOP w Sanoku Piotra Wojnarowskiego. Dyrektor Piotr Konieczny poinformował o innowacyjnych projektach okręgu związanych z użyźnianiem koryta Sanu poprzez nawożenie frakcji żwirowych, które zatrzymuje zapora solińska i rzeka ubożeje biologicznie, a tym samym bardzo negatywnie wpływając na warunki bytowania ryb i ich bazę pokarmową. Podczas konferencji, w podniosłej atmosferze, Dyrektor Okręgu wraz z Prezesem Koła PZW w Zagórzu Tomaszem Pyrciem wręczyli zasłużonym członkom Koła PZW w Zagórzu medale z okazji 30 lecia jego istnienia. Dyskusje nie milkną do późnego wieczora.
Rankiem uczestnicy zawodów żwawo ruszają na łowiska. Po kilku dniach łowienia ryby są mało chętne do współpracy. Jednak kilku zawodników holuje dorodne, ponad 40 cm pstrągi potokowe, które na oczach kolegów spinają się z bez zadziorowych haków. Około południa w okolicach Zagórza kol. Jacek Krawczyk zacina i rozpoczyna hol metrowej głowacicy, młyn, zejście na dno i znowu młyn, niestety ryba uwalnia się z haka przyprawiając niedoszłego łowcę o grymas na twarzy. Jacek to doskonały łowca głowacic i jeden z pionierów nowoczesnych, muchowych metod jej połowu.
Zawody dobiegają końca. Zwycięzcą zostaje po raz drugi Robert Złociński wygrywając tym samym wspaniała rzeźbę głowacicy oraz wędzisko HM Głowatka. Gratulujemy. Serdeczne podziękowania składam Jerzemu Zubie twórcy projektu „Głowatka – złota rybka Bieszczadzkiej turystyki” dofinansowanemu środkami finansowymi SWISS CONTRIBUTION w ramach projektu Alpy-Karpatom oraz Prezesowi Tomaszowi Pyrciowi i Zarządowi Koła PZW w Zagórzu oraz Zarządowi Bieszczadzkiego Okręgu LOP w Sanoku, pod którego egidą zrealizowano głowatkowy projekt.
Podsumowując należy wziąć pod uwagę doświadczenia naszych gości. Na Ukrainie praktycznie nie ma możliwości złowienia głowacicy, jak i innej dużej ryby. W Szwajcarii są chronienie łososiowate do 24 cm, jak również powyżej 32 cm. San jest rzeką wyjątkową w Europie, jedną z nielicznych gdzie występuję głowacica, która jest gatunkiem zagrożonym. Może więc warto pokusić się o ochronę pstrągów, lipieni powyżej 50 cm oraz głowacic powyżej 100 cm. Dajmy doświadczyć tych wspaniałych emocji następnym pokoleniom. Do zobaczenia nad wodami naszych pięknych rzek. Wodom cześć!
                                                                                                                                                             e.n.